Skip to main content

Krótka wyprawa DF na Islandię wypożyczonym busem

Jeszcze się niby pandemia nie skończyła ale nas już nosiło i zaczęliśmy się zastanawiać jak to zrobić, żeby tego roku 2021 nie stracić. Mogliśmy zaatakować coś większego z naszej trasy Around The World Expedition, np. Stany Albo Amerykę Południową ale wizja zablokowania granic i utknięcia samochodów na parkingu na innym kontynencie skutecznie nas odstraszała. Postanowiliśmy więc wykonać szybki skok „po naszej trasie” ale bez zobowiązań. Zdecydowaliśmy się na Islandię, bez aut…i bez planu. Polecieliśmy sobie Wizzairem i na lotnisku wypożyczyliśmy busa. Proste i zarazem inspirujące, bo coś przez ten tydzień trzeba robić w tak dołującym miejscu…. Tak, trzeba przyznać, że to chyba nie najlepszy czas na wyprawę do Islandii (przełom listopada i grudnia). Zimno, wieje, pada, chmury, dzień krótki, mało ludzi. Idealny scenariusz na zaszycie się przy kominku i rozmyślanie o egzystencji lub sączenie jakiegoś miłego trunku, a nie na wyprawę, ale cóż…zaryzykowaliśmy.

Na nocleg wynajęliśmy dziwne miejsce – pół godziny drogi od Reykjaviku, pod samą górą, dwa stare autobusy miejskie przerobione na pokoje gościnne z aneksami kuchennymi. Trzeba przyznać, że bardzo się tam dobrze czuliśmy i świetnie się tam żyło. Wygodnie, prosto, bezstresowo. W autobusach były kuchnie więc jesteśmy w domu. Wszystko się okazało bardzo przyjazne. Codziennie więc wyruszaliśmy naszym busem na podbój okolicy i na noc wracaliśmy do autobusów. I tak cały tydzień. Wydawać by się mogło, że takim sposobem niewiele można zobaczyć ale nic bardziej mylnego. Przez ten tydzień na naszej drodze pojawiło się chyba wszystko co na szybko kojarzy się z Islandią. Był gejzer (i to widzieliśmy te wielkie wybuchy), lodowiec, klify, plaża wulkaniczna, wodospady, quady po śniegu i lodzie, ocean, wulkan, kąpiel w gorącym jeziorze, lokalne jedzenie…i niezapomniany spektakl aurora borealis, który jak na zamówienie mieliśmy w środku jednej z niewielu pogodnych nocy, i to tuż nad głowami przy naszych autobusach. Na dodatek trwał na tyle długo, że nie sposób było go przegapić. Jak na nas to jest niespotykany wynik (Tomek w swoich notatkach przygotował listę miejsc gdzie byliśmy więc udostępniamy poniżej).

 Śmiało można powiedzieć, że spędziliśmy tydzień na Islandii, która przygotowała na nasz przyjazd wszystko co najciekawsze zimą, jakby chciała powiedzieć: witamy, zapraszamy, bawcie się dobrze, wspominajcie nas czasem i koniecznie powiedzcie ludziom, że zimą u nas też jest fajnie. Zatem uczciwie mówimy: zima na Islandii też jest fajna. Może pogoda bywa zmienna i nieprzyjazna ale to nic, trzeba się dobrze ubrać, zebrać solidną ekipę, ulokować się swobodnie w autobusach i jest duża szansa, że to będzie niezapomniany tydzień na granicy Europy i Ameryki (tak, tam również dotarliśmy).

No to mamy kolejny mini-etap za sobą. Teraz czas na coś większego…ale o tym kiedy indziej.

 

Gdzie byliśmy?

  • Spanie w Esjan Skrautholar
  • Geysir
  • Gullfoss – wodospad kaskadowy
  • Granica płyt tektonicznych Bridge America Europa
  • Wulkan Grindavik
  • Gorące źródło Hrunalaug
  • Quady i wrak samolotu Sólheimasandur
  • Quady i Kanion rzeki Holsa
  • Czarna plaża Black Sand Beach Hálsanefshellir
  • Lodowiec Mýrdalsjökull
  • Wodospady Kirkjufellsfoss
  • Miasteczko Stykkishólmur
  • Reykjavik

Inne wyprawy:

Translate SITE »