II Etap „Round The World Expedition” Australijski outback
W czerwcu 2019r podjęliśmy wyzwanie, jakim było przejechanie The Canning Stock Route czyli jednej z najciekawszych tras Australii i zarazem jednego z najniebezpieczniejszych szlaków samochodowych Australii i nie tylko.
Niespełna 2 000 kilometrów, praktycznie brak dostępu do paliwa i woda wymagająca filtrowania jeśli w ogóle gdzieś była, trzy pustynie, 700 wydm do pokonania, błoto popowodziowe, kanały z krokodylami i wężami to nie jedyne atrakcje.
Auta zostały przygotowane (przynajmniej tak nam się wydawało) do tak ciężkiej podróży i w marcu trafiły do kontenerów. Popłynęły do Perth po drodze odwiedzając Hong Kong i zapewne wiele innych ciekawych miejsc, o których nawet nie wiemy.
Spodziewaliśmy się, że w „wydobycie” aut z portu będzie ciężkie.
Obawialiśmy się kwarantanny pomimo tego, że auta były wręcz sterylne jednak nie tu był problem – pokonały nas procedury i….. święto. Dopiero po 4 dniach ruszyliśmy we właściwą trasę – do Wiluna i na Canning. Przez te 4 dni wypożyczonymi autami odwiedziliśmy kilka ciekawych miejsc ale to nie było to. Z żalem czekaliśmy na nasze „domy” … na dachach aut.
W końcu po długich rozmowach i dziesiątkach maili odebraliśmy auta! Nasze szczęście trwało około 15 minut – do momentu kiedy w jednym z aut padło turbo. Szczęśliwie mieliśmy zapasowe 🙂 – ale nie pasujące do tego auta 🙁
Z pomocą przyszedł Dawid – Polak mieszkający wraz z rodziną w Perth i wraz z Ojcem – Ryśkiem pomogli naprawić auto.
The Canning Stock Route – nazwa, która od dawna nas przyciągała i teraz tu jesteśmy. Niesamowite ale i trochę przerażające!.
- 1800 kilometrów
- 700 wydm
- brak dostępu do wody i paliwa
PRZYSZEDŁ CZAS NA „CORRUGATIONS”
wiedzieliśmy, że tarka jest i stanowi duży problem ale nie wiedzieliśmy, że jest AŻ taka… głęboka i na takim długim dystansie. Łatwo się domyślić co przeżywały auta. Śruby samohamowne? – „tarka” nie wiedziała, że są „nieodkręcalne” i skutecznie je odkręcała. Odpadające zbiorniki paliwa, luzujące się śruby w kołach, braki w mocowaniach bagażników nie wspominając o odkręconych deskach rozdzielczych, akumulatorach i innych częściach – generalnie wszystko się odkręcało.
Jednak nawet te problemy i trud trasy nie zabierze jej swojego piękna. Widoki, które zapierają dech, wschody i zachody słońca na tej pomarańczowej przestrzeni pozostają w pamięci na zawsze a rozgwieżdżonego milionem gwiazd nieba nie da się opisać słowami. Zwierzęta zupełnie inne „jak nasze”.
Outback robi ogromne wrażenie. Zmienny i niedostępny. Czasem busz, który da cień a chwilę później spalona słońcem pustka z kłującym spinifex (rodzaj kłującej i kruchej trawy, która jest częstym powodem pożarów aut na CSR).
Wspomniane awarie skróciły czas jaki mieliśmy na pokonanie CSR a prom powrotny nie poczeka.
Całą trasę pokonaliśmy w rekordowym tempie średniej prędkości 23 km/h. Zajęło nam to 8 ciężkich dni a czasem i nocy. Chwilami to była istna i nierówna walka z terenem… czasem mieliśmy zwyczajnie dość.
19.06.2019 wsiedliśmy do samolotu i odlecieliśmy. Nie. Nie do domu…..
Papua Nowa Gwinea! Goroka!
Po piaszczystej Australii krajobraz zmienił się o 180stopni – istna dżungla i lokalesi… tacy inni, wyglądający groźnie. Ostrzeżono nas, że każdy posiada maczetę a większość broń. My „biali” dziwnie się tam czuliśmy. Kraina dzika i również niedostępna ze względu na kształt terenu i właśnie tą dżunglę. Wodospady błotne, znikające drogi i kultura… taka dzika i obca czynią Papuę bardzo ciekawym miejscem na Ziemi.
Szczęśliwie cali i zdrowi ale bardzo zmęczeni wróciliśmy do Polski i…. i czekamy na powrót aut rozmyślając o kolejnym Etapie RTW by DRIVENFAR.