W połowie listopada 2015 roku po przejechaniu 3.650 km, zwiedzając po drodze Portugalię i Gibraltar dotarliśmy do Ceuty, gdzie rozpoczęła się prawdziwa przygoda. Naszym celem było ujarzmienie wydm Merzougi, po drodze zrobiliśmy przystanek w romantycznej Casablance. Wcześniej jeszcze pojechaliśmy sprawdzić jak wygląda ten słynny Rabat, o który wszyscy w Polsce proszą.
Po pierwszej bardzo upojnej nocy wśród palm dotarliśmy na wydmy, szybko okazało się że „jeździć trza umić”. Po spuszczeniu powietrza do 0,8 bara nawet nasze „klawesyny” dziarsko radziły sobie z pustynnym piachem.
Krajobraz na miejscu okazał się bardzo zróżnicowany, często pustynia przechodziła w gigantyczne pola naszpikowane ostrymi kamieniami by za chwilę dojechać do malowniczej oazy lub górzystego pasa ziemi niczyjej przed granicą z Algerią. Sporym zaskoczeniem okazała się również amplituda temperatur, w nocy spadało poniżej zera, w dzień upały sięgały 30 stopni.
Zdobycie paliwa a dokładniej oleju napędowego w tym kraju nie stanowi najmniejszego problemu w odróżnieniu od benzyny, która jest towarem deficytowym. Widok wielbłądów na tle wydm na długo pozostanie nam w pamięci. Czas na powrót do domu, granica, prom Melila – Almeria i 3.200km równego asfaltu.
Powrót ze średnią prędkością 90km/h uczy pokory i dystansu do siebie i współtowarzyszy. Maroko to najlepsze miejsce by pokochać Afrykę, pobudza duszę podróżnika i pcha w głąb czarnego lądu. Ogrom kontynentu daje wręcz nieograniczone możliwości planowania kolejnych tras i wypraw.