Pohasać po błocie i oderwać się od codziennych obowiązków. W związku z tym, że każdy z nas dysponował ograniczonym czasem wybór padł na Ukrainę. Rozważaliśmy wiele opcji ale najlepsza dla nas okazała się trasa na Pikuj. Jako trasa na quady, tym bardziej spodobała nam się taka koncepcja aby zaatakować ją większym sprzętem.
Po ośmiu godzinach jazdy po Polskich drogach zaczyna się terenowa wyprawa tuż po przekroczeniu granicy. Asfalt zastany na Ukrainie a w zasadzie to co po nim pozostało skutecznie ogranicza naszą prędkość. Droga na Pikuj początkowo idzie gładko aż do miejsca gdzie zaczyna się stromy podjazd. Wyciągarki w ruch i jedziemy żółwim tempem pod górę. Przed nami górskie potoki, błoto, powalone drzewa.
Po dwóch dniach wspinaczki osiągamy cel – szczyt Ukraińskich Bieszczadów i najwyższy szczyt Bieszczadów w ogóle. 1408 mnpm.
Autami dojechaliśmy niemal pod sam szczyt, a dookoła nas rozciągał się piękny widok połonin z błyszczącymi w oddali wypolerowanymi dachami cerkwi.
W sumie przez 4 dni pokonaliśmy 1500 km, wypiliśmy kilka butelek napojów gazowanych 🙂 a przede wszystkim nabraliśmy sił na kolejną wyprawę.