Kleszcz na wyprawie – jest się czego bać?
Kleszcz jest marnym towarzyszem podróży i należy skupić uwagę na tym żeby się z nim nie spotkać unikając wielu problemów. Na początku wystarczy trochę poczytać by zrozumieć schemat działania wroga. Ten pajęczak ma łatwy i przyjemny żywot i nie ma naturalnych wrogów a jego populacja ciągle rośnie. Od razu nasuwa się pytanie: to po co on nas atakuje? Nie chodzi tu o złośliwość ale on najzwyczajniej w świecie potrzebuje krwi by się rozmnażać.
Jakie są zagrożenia dla człowieka?
Głównie borelioza i kleszczowe zapalenie mózgu – co ciekawe same kleszcze na to nie chorują a jedynie przenoszą infekcję. Jest wiele mitów gdzie są kleszcze i jak łatwo się ich pozbyć z ciała, niestety większość jest nieprawdziwa. Kleszcze żyją nie tylko w lesie. Lubią parki, miejskie trawniki, polany czy też paprocie i leszczyny. Temperatura nie jest im straszna bo nawet przy największych upałach znajdzie się kawałek cienia. Głównie są aktywne latem ale przy ociepleniu klimatu i łagodnych zimach można się na nie natknąć przez cały rok. Praktycznie występują wszędzie zarówno w trawie jak i na drzewach czy krzakach. Przeciwnik jest trudny do wykrycia a ukąszenie bezbolesne więc ciężko go znaleźć będąc w domu a co dopiero na wyprawie. W trakcie naszych wyjazdów stosujemy się do kilku zasad a i tak zdarza się, że przy tylu osobach ktoś „złapie” niechcianego kleszcza.
Po pierwsze prewencja.
Długie spodnie włożone w cholewki butów za kostkę, do tego koszulka włożona w spodnie. Większość intruzów nie dostanie się pod starannie zamknięte ubranie. Kolejna rzecz to repelent odstraszający owady i kleszcze, którym spryskujemy swoje ubrania max. co kilka godzin. Należy unikać jazdy samochodem w lesie z otwartymi oknami i na koniec najważniejsze – obowiązkowo rano i wieczorem należy przy myciu starannie obejrzeć swoje ciało a jak nie ma wody można użyć mokrych chusteczek i kawałek po kawałku sprawdzić czy nie czai się nasz oprawca.
Kleszcze najbardziej lubią ciepłe miejsca z delikatną skórą więc wybierają szczególnie oglądamy się pod kolanem, pachami czy pachwinami. Oczywiście nie gardzą plecami czy brzuchem. Im szybciej znajdziemy kleszcza tym mniejsza szansa, że będziemy mieć kłopoty w postaci rumienia i dalszych konsekwencji.
Co zrobić jeśli kleszcza już mamy?
Po pierwsze nie należy panikować tylko kierować się rozsądkiem. W żadnym wypadku nie smarukmy kleszcza masłem jak to kiedyś nam doradzano. Należy mieć „wyjmak” do kleszczy a najlepiej dwa o różnej konstrukcji (mniejszy oraz większy), płyn do dezynfekcji np. Octanisept oraz rękawiczki gumowe i skalpel. W zależności od odmiany leszcze są małe oraz większe więc haczyki do ich wyjmowania muszą być różnej wielkości. Czasami kleszcz tak się usadowi lub jest tak opity krwią, że istnieje ryzyko rozerwania go na dwie części. Wtedy należy pozostałość wyciąć ze skóry by mieć pewność, że pozbyliśmy się kleszcza w całości – dlatego przyda się skalpel. Miejsce ukąszenia należy dezynfekować co kilkadziesiąt minut oraz kilka dni obserwować. Po powrocie do domu można udać się do lekarza i zrobić badania. Można również się zaszczepić ale to dyskusyjna kwestia i pozostawiam ją do indywidualnych decyzji podróżników.
Na koniec dobra rada. Warto przed wyjazdem obejrzeć kilka filmów w internecie by oswoić się z widokiem kleszcza jak i sposobem jego wyjęcia.
Masz pytania? napisz do mnie: marcinl@drivenfar.com