Pierwsze dni za nami
Trasa jest bardziej wymagająca niż zakładaliśmy. W Tatarstanie drogi są bardzo kręte, ze słabą nawierzchnią. Na szczęście nie przytrafiły nam się żadne awarie, a humory nam dopisują. Bak o pojemności 70 litrów paliwa wystarcza nam na przejechanie 600 km. Na stacji Grzesiek gotuje nam kolejne obiady i przelewa w termos. Staramy się jeść ciepło co kilka godzin, ponieważ jest zimno. Najcieplejszą temperatura, jaką mieliśmy było 14°C, a teraz mamy 6°C i bardzo mroźny wiatr, a także deszcz. W nocy temperatura spadła do 0°C.
Do Kazania dojechaliśmy w czwartek wieczorem. Zatrzymaliśmy się przy stadionie, gdzie już niedługo reprezentacja Polski w piłce nożnej zmierzy się z Kolumbią. O zmierzchu mieliśmy pokonanych już ponad 2000 km, a do granicy z Azją zostało nam 814 km, będziemy jechać całą noc. Droga do Jekaterynburga, który leży bliżej granicy Europy i Azji jest bardzo wyboista. Jedziemy główną trasą, która jest najszybsza. Jesteśmy już zmęczeni i marzymy o ognisku, kąpieli i spaniu w namiotach. Będziemy szukać miejsca nad rzeką lub jeziorem, gdzie moglibyśmy jeden dzień odpocząć.