Nie wzięliśmy amfibii
Pogoda jest teraz dużo ładniejsza, choć nadal nie przekracza 15 stopni. Zaczynają nas też otaczać coraz ładniejsze krajobrazy, robi się bardziej dziko i zielono. Wkraczamy w piękne bezkresne tereny.
W nocy z 7 na 8 czerwca trochę zbłądziliśmy. Na trasie, którą wybraliśmy okazało się nie ma mostu, choć miejscowi pomocnie poinformowali nas, że da się przejechać ale musimy mieć amfibię. Ominięcie tej przeszkody zajęło nam 2 godziny. Wciąż byliśmy w drodze i zmęczenie już mocno dawało nam się we znaki.
Marzyliśmy o noclegu, takim jaki lubimy najbardziej, las jezioro ognisko i nocleg w namiocie. Na swój cel obraliśmy jezioro Pyszma, które rzeczywiście okazało się bardzo malownicze. Natychmiast rozpaliliśmy ognisko, Grzesiek zrobił kolację i przy ognisku wreszcie mogliśmy odsapnąć i porozmawiać jak fajnie było przekroczyć granicę Europy i Azji.
W tym dniu mijaliśmy Iżewsk, Wotkinsk i Jekaterynburg. Wieczorem zorganizowaliśmy nocleg przy jeziorze Pyszma. Odpoczynku nie było za wiele ale nawet krótki był nam bardzo potrzebny. Przejechaliśmy do tej pory ponad 3 300 km.