Skip to main content

Samolotem nad Syberią

Jak wiecie nasza ostatnia wyprawa Warszawa- Syberia- Tokyo w jedną stronę odbyła się Toyotami LC. Droga z Japonii do Polski to już samolot a auta zostały w porcie i wrócą promem.

Chciałbym podzielić się z Wami doświadczeniem z liniami lotniczymi Aeroflot. Z powodów osobistych nie mogłem wyruszyć z Polski razem ze wszystkimi dlatego doleciałem do Irkucka. Nie było innej możliwości

Bilety na początku roku kosztowały około 1000zł ale niestety im bliżej Mundialu w Rosji tym bilety stawały się coraz droższe i szybko znikały. Śledziłem wszystko na bieżąco, żeby trafić i z terminem i z przystępną ceną. Wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie.

Podróż do Irkucka zaczęła się w Warszawie a przesiadka zaplanowana była w Moskiwe i na całą operację zmiany samolotu było 45 minut. Lotnisko w Moskwie witało mnie tłumem kibiców i ogromnymi kolejkami do bramek. Minuty upływały bardzo szybko a kolejki zmniejszały się w zastraszająco słabym tempie. Już wiedziałem, że nie zdążę bo terminal krajowy jest oddalony o jakieś 8 minut kolejką pod płyta lotniska a dotarcie do peronu kolejki zajmuje około 15 minut.

I wtedy otworzyli nowe okienko.

Nie patrząc na nic wystartowałem do pustego okienka. Natychmiast za mną ustawił się tłum kibiców. Zzaczął się „miejski runmagedon” po wszystkich odprawach sprawdzeniu bagażu z plecakiem na plecach biegłem ile siłę po schodach z 3 pietra na dół, potem głównym dolnym holem do wind. Następnie „swoje” musiałem odstać przy windach – jedyna droga z powrotem na 3 piętro skąd znowu na dół prowadzą schody ruchome do terminala kolejowego…. kolejką, kilka zakrętów, dwie proste i jestem przy „gejtach” sprawdzam na bilecie a tam nic nie ma. Żadnego numeru i znowu poszukiwania, która jest moja bramka??…po chwili usłyszałem z megafonu ostatnie upomnienia dla pasażerów do Irkucka –  znalazłem zagubioną bramkę i spocony z nerwów siedzę w samolocie.

Złapałem ze 3 głębsze oddechy i rozglądam się po samolocie rosyjskich krajowych linii lotniczych. Spodziewałem się jakiegoś „kukuruźnika”, który przy okazji będzie opryskiwał pola uprawne a tu nowy i pachnący, duży samolot pasażerski. Przyglądam się pasażerom – już nie widać typowych europejskich rys twarzy, widać już wschód. Ciemniejsza karnacja, lekko skośne oczy, bardziej płaskie twarze. Po chwili samolot wystartował. Po kilkunastu minutach lotu zaczynają się standardowe spacery do toalet i coraz siekawsze klimaty. Wstaje 5 facetów każdy ubrany w drelichy robocze (chyba mechanicy albo ślusarze) i przechodzą obok mnie w kierunku WC. Widok tak ubranych pasażerów bardzo mnie zaskoczył, prawdopodobnie wracali z pracy do domu…

Na lotnisku w Irkucku wylądowałem o 4 rano (lotnisko wielkości naszego lotniska w Modlinie). Po płycie lotniska jeździły stare Łady jako samochody techniczne, straż pożarna stała w pogotowiu – stare Ziły. Z okien autobusu widziałem, że lotnisko nowe nie jest a lata swojej świetności dawno minęły.

Autobusem dowieziono pasażerów do terminala i zaczyna się kolejna przygoda. W terminalu kilka straganów i jedna salka, którą otworzono na czas dostawy bagaży. Bagaże wjeżdżają na podajniku jeden za drugim ale mojego, który nadałem w Warszawie oczywiście nie ma. Rozglądam się i widzę, że w tej samej sytuacji jest z 15 osób.

Nagle pojawiają się 4 starsze kobiety z obsługi lotniska, ubrane w uniformy  i każdemu wtykają jakieś kwity w języku rosyjskim do wypełnienia. Ja do nich coś po angielsku, trochę na migi, ręką, nogą no nie dogadasz się. Dodam, że nigdy nie uczyłem się rosyjskiego więc nie umiem czytać, pisać ani mówić w tym języku. Znam tylko kilka słów i zwrotów: „sorog piać”, „da”, „katory czas”, „spasiba”, „blać”. Jedna z tych kobiet zlitowała się i sama wypełniła mi chyba kwit reklamacyjny na niedostarczony bagaż – tego do dziś nie jestem pewny.

Temat może najmniej istotny ale taki, o którym nie powinniśmy zapominać to świadomość kondycji firmy, którą pozostawimy na jakiś czas. Relacje z klientami, wewnętrzna atmosfera, rokowania na rozwój i przyszłość. O tym wszystkim również trzeba pamiętać i ważne jest ponad to by nigdy od tego nie uciekać i mieć świadomość wszystkiego co nas otacza. Nie można być ignorantem na żadnym polu i pozostawić coś bez uwagi. Mamy świadomość, że to bardzo trudne ale wykonalne. To jest owoc naszej codziennej pracy i relacji ze wszystkimi ludźmi! Praca, bieżące, codzienne sprawy, sposoby ich rozwiązywania i podejścia pochłaniają mnóstwo czasu. Ten racjonalnie wykorzystany i skonsumowany okres wyzwoli w nas świadomość, że urlop, dłuższy wyjazd z przyjaciółmi to nie jest zagrożenie dla was czy firmy, ale nagroda za odpowiedzialność i zaangażowanie w zawodowy dzień codzienny.

Jestem już w Irkucku a gdzie są moi kumple, którzy mieli na mnie czekać.

Dzwonie ale nikt z chłopaków nie odbiera. Udałem się więc do straganu z kartami prepaid i w przeliczeniu za około 60zł kupiłem kartę SIM z internetem. Uruchomiłem na telefonie aplikację GPS Tronik i już wiedziałem, że moi kumple za 15 minut będą pod lotniskiem. Z pomocą Tomali po rosyjsku złożyliśmy jeszcze jedną reklamację na bagaż tym razem u przedstawiciela Aeroflot. Poprosiliśmy, żeby bagaż był dostarczony do Władywostoku. Mina pani, która nas obsługiwała była bezcenna. Jak to bagaż mamy dostarczyć do Władywostoku przecież to bardzo daleko??… w odpowiedzi usłyszała…”wiemy, my będziemy tam za kilka dni samochodami”… nie chcę wiedzieć, co sobie ta Pani o nas pomyślała.

Po kilku dniach dojechaliśmy do Władywostoku. W środku nocy odwiedziliśmy piękny port lotniczy. Bagaż czekał tak jak obiecano a w nim to na czym nam bardzo zależało: polskie flagi i szaliki, cały sprzęt kibica, nasze wizytówki, smycze drivenfar i moja bielizna i skarpetki…

Na drugi dzień we Władywostoku ubrani w odnalezione szaliki i flagi kibicowaliśmy mocno naszej drużynie w meczu z Senegalem. Pomagali nam kibice z Japonii. Zrobiliśmy wszystko, żeby godnie kibicować i być ubranym w barwy narodowe niestety nasi piłkarze tego dnia nie mieli szczęścia…

Nasz lot powrotny z Tokyo, też odbył się liniami Aeroflot z przesiadką w Moskwie. Duży samolot miła obsługa wszystko bez zastrzeżeń. Najlepsze chyba było to, że mogliśmy na bieżąco śledzić lot nad Syberią w monitorkach i wspominać miejsca, które odwiedziliśmy. W Warszawie na lotnisku nasze kochane dzieci żony i partnerki przygotowały nam olbrzymią niespodziankę powitalną. Były okrzyki, płacz, uściski i buziaki.

Masz pytania? napisz do mnie: michal@drivenfar.com

Translate SITE »